Jak zostałem pobity przez Holendra

Po powrocie z urlopu w Polsce opisuje swoją historię Marek z Vlaardingen:

Wakacje w Polsce jak zwykle fajne ale krótkie. No i jak zwykle nie wystarczyło czasu żeby wszystkich odwiedzić. Ale widziałem dopiero co urodzona córeczkę mojego bardzo dobrego kumpla. Fajna, mała ale kupy śmierdzą jakby była dwa razy większa! Po wakacjach byli u mnie jeszcze Rodzice przez dwa tygodnie – właśnie dzisiaj wyjechali.

Jak zwykle mamy doła i chcemy wracać do Polski. pies rasy Amstaff

No i jeszcze jedna historia – wczoraj zostałem pobity przez Holendra (myślałem, że tak nie jest, ale tu też są agresorzy).

Poszło o psy – on miał amstafa który się na mojego rzucił i zaczął go gryźć, ja mowie do gościa żeby coś zrobił a ten że one się tylko bawią. Ładna mi zabawa Lenny na plecach a ten mu się do podgardla zabiera. Gościu nic nie robi to ja wziąłem smycz i przypieprzyłem temu psu w plecy – odczepił się od Lennego. Nie zdążyłem wstać i nagle czuje uderzenia w głowę/plecy. Leże na ziemi, wstaje i widzę wariata w oczach tego Holendra. Byłem z Asia i z moją Mamą.

Zaczęła się kłótnia, koleś rzucał się do wszystkich nas trzech z tym samym spojrzeniem. Nie wiem naćpany czy co. Był z laską która też do inteligentnych i łagodnych nie należała. W czasie kłótni koleś zdążył opluć moja Mamę.

O Polakach też usłyszeliśmy jacy to my jesteśmy i ze mamy wypierdalać z powrotem do Polski.

W czasie tej kłótni próbowałem sytuacje uspokoić ale drżącymi rekami zacząłem dzwonić po policje. Przy tych ludziach. Z tych nerwów zapomniałem alarmowego 112. Ale sobie przypomniałem. Szliśmy za tymi ludźmi, policja jechała chyba z 10 minut. Przyjechali o jakieś 30 sekund za późno bo ci ludzie skręcili w lewo a jak zaszedłem w to miejsce, już ich nie było – uciekli. Policja zrobiła dokładną notatkę na kilka stron, sfotografowali mi plecy (dzisiaj wygląda to jeszcze gorzej – cale fioletowe). No i to tyle.

Powiedzieli że nie mogą chodzić po dzielnicy i pytać o gościa. Że jak go kiedyś zobaczę to mam zadzwonić po policję. Nie wiem w sumie czy mam coś z tym jeszcze zrobić czy zostawić tak jak jest? Może dobry temat do wiatrak.nl?

Aha, to słynne poszanowanie dla prawa/chęć świadczenia w takich wypadkach to bujda – zaraz po tym zdarzeniu przechodziła koło nas holenderska para (kolo 60-tki). Podchodzę do nich i się pytam czy nie mogli być świadkami? Oni, że nic nie widzieli, stali od nas 40 metrów dalej jak to się działo….