Nie wybaczę ci, Polsko

Autorem poniższego artykuły jest polska dziewczyna Ju z Belfastu. Osobiście jest to dla mnie jedna z najbardziej wstrząsających wypowiedzi na temat polskiej emigracji.

* * *

Dziennik Ju z Belfastu, kwiecień 2007:

Nie uciekałam przed Kaczyńskimi, bo jeszcze ich u steru nie było, gdy mnie przyszło tu przyjeżdżać. Nie uciekałam przed zakazami aborcji, nienawiścią wobec Żydów, homoseksualistów i cyklistów, bo Żydówka ani lesbijka nie jestem, a na rowerze jeżdżę rzadko. Nie uciekałam nawet przed biedą, bo może i zarabiałam nędznie, ale zasuwając na dwa etaty jakoś tam wyrabiałam, a i tak byłam szczęściara, ze te prace miałam, i ze miałam pomocnych rodziców.

nie wybaczę ci Polsko
Edynburg, 2007 r.

Ja nie uciekałam OD, ale goniłam DO. Do doktoratu, do kraju swoich marzeń, do nowości.

Teraz już mało prawdopodobne, ze wrócę, skoro mam szanse na godziwsze życie tutaj. Poza tym okazuje się, ze nie tylko swoje plany muszę brać pod uwagę - i kto wie, gdzie mnie jeszcze poniesie.

Trudno mi jest wiec sobie wyobrazić desperacje, jaka goniła depcząc po pietach setki tysięcy moich rodaków, którzy uciekali PRZED - przed bieda zazwyczaj. Nikt mi nie wmówi, ze wielu jest takich, co uciekli, 'bo u nas bija pedałów'. Takich jest garstka. Znakomita większość uciekła przed bieda, przed rażącym poniżeniem ludzkiej godności w postaci pracy za wartość dwóch par porządnych butów miesięcznie. Ta znakomita większość to zwykli, prości ludzie, nie rozumiejący zawiłości ekonomicznych ani mów polityków. Ludzie, dla których ojczyzna to rodzice, kumple z woja, dziołcha najładniejsza z całej wsi, co obiecała poczekać, zapach cygańskiej czosnkowej kiełbasy, smak ogórków kiszonych i kufel Tyskiego. I tak znakomita większość uciekła i nadal ucieka z myślą, że zarobią na dom/wesele/samochód/ lokatę i wrócą.

Tymczasem wracać się coraz mniej opłaca, bo a to podatki każą płacić takie, ze nic z zarobku nie zostanie, a to od nieudaczników zwymyślają, a to banki obniżyły oprocentowanie, a to czynsze urosły, samochód zdaje się taniej kupić tutaj, ino kierownice ma nie po tej stronie... I tak kiełbasy, piwo i dziewczyny, wyniuchawszy skąd i dokąd wieją wiatry, zamiast czekać, pojechały na Wyspy, razem wszyscy tworząc małą namiastkę ojczyzny w całkowicie obcym kulturowo środowisku. Powyrywani ze swojej codzienności, tęskniący, ale i rozżaleni. Oni nie maja tej dogodności, jaka cieszą się wykształciuchy - internacjonalnego kodu komunikacyjnego, tym szerszego, im lepsze otrzymało się wykształcenie. Oni czuja się obco - z biegiem lat i pokoleń zapewne wszyscy wrośniemy w lokalny krajobraz etniczno-kulturowy jako stały jego element - ale teraz Polacy chorują z tęsknoty, a zarazem nienawiści, mając wrażenie, ze instytucja państwa polskiego wydarła im to, co było dla nich ojczyzna. Mówią z goryczą, niechęcią i drwina o Polsce, bo wierzą, ze to wina państwa, ze nie mogą tam być. Mówią też z goryczą, niechęcią i drwina o Wyspach, bo nie mogą się tu do końca odnaleźć.

A czyja to naprawdę wina, że wyjeżdżają? Nie wiem. Raczej nie Kaczyńskich, jakkolwiek daleka jestem od bronienia obecnych rządów. Ich wina jest jedynie to, ze nie potrafią zaproponować nic, co by te sytuacje zmieniło, i że robią wszystko, by nikomu, kto już wyjechał, nie chciało się wracać.

Czego zatem nie wybaczy Polsce ów człowiek, który wysmarował ten napis na parkanie w Edynburgu?

Tego, że musiał wyjechać, tego, że nie może wrócić, tego, że nie może się odnaleźć?

Chciałabym, żeby z czasem jednak wybaczył.

Nie ma sensu pielęgnować żalu i nienawiści.

Z Kaczyńskich się pośmiejemy, a potem oni sobie pójdą. A czosnkowa kiełbasa i kufel Tyskiego na zawsze pozostaną pokarmem bogów. Amen.

Za blogiem Dziennik Ju; Autor zdjęcia Radoslaw Gasiorek

Dla zainteresowanych polecam też komentarze po artykułem Ju

* * *

 

To był rok 2007. Jak jest dzisiaj?